Przedszkole jako drugi dom – czy to dobrze?

Ciepło, bezpieczeństwo, rutyna – czyli tak jak w domu

Przedszkole daje dziecku poczucie stabilizacji: są codzienne rytuały, znane twarze, przewidywalny plan dnia. Dzieci szybko zaczynają mówić o swojej grupie „moja pani”, „moje przedszkole”. I to piękne – bo przedszkole ma być bezpieczną bazą. Ma pachnieć zupą, brzmieć śmiechem i być miejscem, do którego chce się wracać.


Ale… czy naprawdę powinno być „drugim domem”?

Tu pojawia się pytanie: czy przedszkole powinno pełnić rolę rodziny? Gdy dziecko spędza w placówce 8–10 godzin dziennie, gdy opiekun zna jego upodobania lepiej niż rodzic, a grupa przedszkolna staje się głównym środowiskiem społecznym – coś zaczyna się przesuwać.

Bo choć przedszkole wspiera rodzinę, nie powinno jej zastępować.


Granica, której nie widać

Dzieci potrzebują silnych więzi emocjonalnych. W przedszkolu budują relacje z nauczycielami i rówieśnikami – i to dobre, ważne więzi. Ale podstawowym punktem odniesienia nadal powinna być relacja z rodzicem/opiekunem domowym. Przedszkole nie może stać się substytutem – nawet jeśli jest pełne miłości i troski.


Współpraca zamiast zastępstwa

Idealna sytuacja? Taka, w której przedszkole wspiera styl wychowawczy rodziny, a rodzice czują się częścią życia przedszkolnego. To nie dwa osobne światy, ale wspólna przestrzeń troski o dziecko – w której każdy zna swoje miejsce.


Czy to dobrze, że przedszkole jest jak dom?

Tak – jeśli to znaczy, że dziecko czuje się tam bezpieczne, kochane, widziane.
Nie – jeśli to znaczy, że przedszkole przejmuje emocjonalną odpowiedzialność, którą powinna mieć rodzina.


Podsumowanie dla rodziców i nauczycieli:

  • Twórzmy ciepłe, bliskie relacje z dziećmi – ale nie przywłaszczajmy ich.
  • Dawajmy wsparcie – ale nie budujmy lojalności zamiast rodziny.
  • Dbajmy o komfort – ale z miejscem na tęsknotę i powrót do domu.